Z racji swojego wybitnego antytalentu kulinarnego rozmaitość
posiłków jakie jestem w stanie Potomkowi zaproponować ogranicza się zasadniczo
do naleśników. I mimo, że te mogę serwować w setkach form i rodzajów, to jednak
Potomek w stanie jest zaakcentować jedynie te pszenne (ok – czasami przemycam
mąkę razową, gryczaną lub jaglaną ale z rzadka go o tym informuję, bo marudzi)
z dżemem truskawkowym lub bez niczego. Jako jednak, że uważam różnorodność w
diecie za najzdrowszą, skądś muszę czerpać inspiracje na posiłki dla Potomka.
Najlepsze inspiracje znajduję zazwyczaj w książkach. Na ten
skarb (i inspiracji kopalnię) natrafiłam podczas przekopywania koszy z tanią
książką w Saturnie (można? Można! 14,99 :)
„365 smaków dla naszych dzieciaków”, to nic odkrywczego, ale ma
zabawne rysuneczki i wierszyki, przepisy nie są skomplikowane i większość z
nich można zrobić razem z dzieckiem.
Dodatkowym dla mnie atutem jest to, że
prezentowane w książce przepisy pochodzą z różnych stron świata i można przy
tym z dzieckiem porozmawiać o odmiennościach kulinarnych i pod przykrywką
„podróżowania” przemycić kilka zdrowych propozycji, które mogłyby nie zostać
zjedzone w codziennym, nudnym „polskim” daniu (ale to opcja do przepchnięcia
prawdopodobnie tylko w przypadku dzieci typ: Potomek – zawsze potrafiących
znaleźć pretekst by zjeść czekoladę, jeżeli nie wymyśli się czegoś ekstra;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz