wtorek, 30 września 2014

Zuza, Maks i lekcje baletu.




Czy Zuza ma siurka? Zuza i Maks, Wydawnictwo Entliczek
Kiedy Potomkowi został w ramach zajęć dodatkowych zaproponowany balet, wybuchnął on takim oburzeniem, że aż przysiadłam na kanapie. Że to nie fajne, paskudne i okropne i …że to dla bab! To ostatnie spodobało misie najmniej. Nie zamierzałam zmuszać Potomka do baletu, zaproponowany został on pro forma  jako jedna z możliwości osobistego rozwoju, ale takie święte oburzenie i argumentacja przynależności płciowej jako wykluczającej możliwości kariery na baletowej niwie delikatnie mnie rozdrażniła. Bo niby Potomek przeciwko dziewczynom nic nie ma, posiada nawet swoją szkolną sympatię, ale jednak uważając balet za dziedzinę li i jedynie dziewczęcą („dużo różu, rajstopy i tiulowe spódniczki” – odpowiedział zapytany skąd pomysł, że to dla dziewczyn) nie chciał mieć z nią nic wspólnego, co wyraził dobitnie i z niesmakiem. Hmmmmm. Wolałabym, żeby Potomek znalazł inne argumenty przeciw (choćby ewidentnie alternatywne poczucie rytmu przez niego prezentowane), gdyż w jego rozumieniu „dla bab” znaczyło ewidentnie – gorszy, a to zupełnie mi do gustu nie przypadło. Sięgnęłam więc na księgarniane półki i podsunęłam Potomkowi książkę Thierryego Lenain i Delphine Durand „Czy Zuza ma siurka?”.  Jest to jedna z kilku książeczek o Zuzie i Maksie i ich uczuciowych perypetiach, w Polsce wydanych przez Wydawnictwo Entliczek.
Książeczki te (piszę „książeczki” gdyż są to pozycje niewielkie – zarówno ze względu na format jak i objętość) są niezwykle zabawne i dowcipne oraz przeuroczo ilustrowane, a tematyką dotykają zagadnień jak myślę dosyć istotnych dla młodych odbiorców. 
Czy Zuza ma siurka? Zuza i Maks, Zuza Maks i spółka,  Wydawnictwo Entliczek

Czy Zuza ma siurka?” jest bodajże pierwszą książką z serii. W poukładane życie Maksa wkracza nowa szkolna koleżanka Zuza i…już nic nie będzie takie samo;) Nie zdradzę więcej z fabuły, gdyż najlepiej zapoznać się z nią samemu – a najlepiej z dzieckiem (tak od okolic 5 roku życia w moim mniemaniu), ale powiem, że warto. Można książeczki użyć także jako materiału wstępnego do rozmowy o różnicach (nie tylko anatomicznych) między płciami – zdaje się, że z taka myślą książki te zostały napisane i wydane we Francji.
Co Potomek na książkę? Przeczytał, pomyślał i postanowił zrobić karierę wśród kolegów za pomocą swojego, wzbogaconego o określenia na narządy płciowe żeńskie, słownika. Ale nie mówi już, że nie chce na balet bo to dla bab. Mówi, że nie chce na balet…bo nie!;)
Czy Zuza ma siurka? Max, Entliczek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz