środa, 4 marca 2015

Czy horrory są dla dzieci, czyli kiedy obejrzeć Miasteczko Halloween?



Jeżeli Twoje dziecko wieku lat 3 zastanawia się czy na „dzień pluszaka” zabrać ulubionego pająka czy ulubionego nietoperza. Jeżeli  wieku lat 5 na przedszkolny bal przebierańców przemyca ketchup, żeby zostawiać „krwawe” plamy dla podkreślenie autentyzmu przebrania Drakuli. Jeżeli jego ulubioną częścią Indiany Jonesa jest „Świątynia Zagłady”, a z wycieczki do Disneylandu zamiast gadżetów z Gwiezdnych Wojen (których jest fanem) woli przywieźć bluzę z Jack Szkieletonem – wtedy taaaak,   stanowczo trzeba z nim obejrzeć Miasteczko Halloween.
Tim Burton, Miasteczko Halloween, straszne gadżety

Uwielbiam to, że Potomek ma gust filmowy prawie identyczny z moim (ok – może nie ogląda Chirurgów, ale nie można za wiele wymagać od 9-latka;) i od jakiegoś już czasu zastanawiałam się czy Burton to już teraz, czy może jeszcze trochę poczekamy, kiedy więc buszujący wśród półek sklepu z pamiątkami Potomek przybiegł z główkami Jacka – z radością nabyłam czym prędzej film (chciałam od razu do kompletu z Gnijącą Panną Młodą i Beetlejuice ale dobro trzeba dziecku dawkować – jak cukierki;).

Miasteczko Halloween to świetny film: lekko horrorowaty musical w konwencji fantasy.

Tim Burton, Miasteczko Halloween, straszne gadżety
Dyniowy Król znudzony coroczną rutyną obchodów święta duchów, po przypadkowym pobycie w krainie Świąt Bożego Narodzenia postanawia zastąpić Świętego Mikołaja (po jego wcześniejszym porwaniu oczywiście). Nie do końca jednak chyba rozumie ideę Świąt, a i jego pomocnicy w realizacji misji mu nie pomagają. Jak można się spodziewać nadchodząca gwiazdka będzie…straszna :)
To trzeba po prostu zobaczyć. Nie każdemu dziecku spodoba się estetyka tego filmu, niektóre dzieci mogą się bać, ale dzieci typu „Potomek”, które mając wybrać ulubionego bohatera zawsze staną po stronie Dartha Vadera, Jockera, Venoma i Voldemorta będą na pewno zachwycone.

A tak na marginesie....też sobie coś przywiozłam z Disneylandu:
"Miasteczko Halloween"(The Nightmare Before Christmas), 1993 reż. Henry Selick

sobota, 21 lutego 2015

Jak oswoić nową okolicę - czyli Czego Potomek nie przeczyta - przeczyta matka.



Zapytany o opinię na temat książki (widziałam – miał w ręce – przeglądał, nawet spędził z nią dłuższą chwilę) Potomek prychnął, że „on książek dla bab nie czyta” – normalnie pochyliłabym się nad zagadnieniem i wytłumaczyła mu co sądzę na temat takiego generalizowania (uszami mu już to wychodzi, bo będąc typowym 8-latkiem wiele rzeczy dzieli na „babskie” i „dla mnie”, a ja zapędzam się często w tyrady na temat bezzasadności takich podziałów) – ale tym razem zbytnio już byłam pochłonięta czytaniem rzeczonej książki. 

Zosia z ulicy Kociej (bo o ten tytuł sprawa się rozchodzi) to bardzo zabawa książka, opisująca perypetie 9-letniej Zosi, jej 3-letniej siostry oraz bliższej i dalszej rodziny. Historia rozpoczyna się wyprowadzką Zosi  z Warszawy do podwarszawskich Łomianek (do czego wybitnie przyczyniła się pewna kupa   - o jedną psia kupę za daleko i każdy by nie wytrzymał;). Już na pierwszych stronach trup (mysi) ściele się gęsto – a dalej jest tylko lepiej;)
Nowe miejsce zamieszkania – jakże różne od centrum dużego miasta – trzeba sobie oswoić i się z nim zaprzyjaźnić. Dużą pomocą okazuje się ciocia dziewczynki, okoliczne koty, pająki i…….no to trzeba po prostu przeczytać. 


Zabawnie opisane perypetie Zosi i jej zwariowanej rodzinki kontynuowane są w tomach Zosia z ulicy Kociej na zimę, na tropie, na wakacje, na wiosnę, na wakacje (więc na każdą porę roku i niemal każdą okazję) – można w nich znaleźć zabawę, przygodę, przyjaźń, zwierzęta i mnóstwo, mnóstwo ciepła i miłości.
Polecam poczytać dzieciom lub podsunąć do samodzielnego czytania (a także poczytać samemu – bardzo odstresowująca lektura


Ps. Kilka dni po napisaniu szkicu posta jestem po przeczytaniu wszystkich części "Zosi..." i wcale nie wstyd mi się przyznać, że z niecierpliwością czekam na kolejny tom, który podobno niebawem.

czwartek, 12 lutego 2015

Po rozum do* ....Minecrafta?

"To taka przygodowa książka i jak się lubi Minecrafta. I poucza trochę. Poucza np., żeby nie być dla innych niemiłym, bo może się to źle skończyć. Główny bohater na początku był niefajny i tylko grał i niszczył innym zabawę. A potem trafił do Minecrafta (bo jego tata był wynalazcą) i sobie musiał radzić i to było trudne. I zyskał przyjaciół. A wcześniej nie miał przyjaciół bo był niemiły."- tyle Potomek.


Moim zdaniem można sobie tego typu książki darować, ale że Potomek wielkim miłośnikiem Minecrafta jest i zasadniczo nie tylko strzela tam i zabija, ale też coś czasem zbuduje - książka została mu zakupiona. Przeczytaliśmy razem pierwszy rozdział, po którym stwierdziłam, że jestem za cenzurowaniem lektur swoich dzieci oraz że pierwszy raz czytać Potomkowi zabronię. Okropny główny bohater, język dla 8-latka zupełnie nie odpowiedni, fabuła dziwna. Sama prebrnęłam przez kolejne dwa rozdziały i zdanie jednak zmieniłam.
Nadal uważam, że nie jest to bardzo wartościowa pozycja, nadal nie podoba mi się użyty w niej język i wolałabym, żeby Potomek wybierał inne lektury - skoro jednak wybrał książkę taką, a nie inną hmmm...niech czyta. Staram się jednak po skończeniu każdych 3 rozdziałów porozmawiać o treści, sprawdzić co z nich wyciągnął i zrozumiał i......delikatnie podsuwać inne książki;)
Cóż - pewnikiem nie raz jeszcze Potomek wybierze coś, po co sama bym nigdy nie sięgnęła - na razie cieszę się, że czyta  - czyta samodzielnie, chętnie, treść rozumie i wnioski wyciąga.
Minecraft (prócz Inwazji jest jeszcze 2 tom pt. Bitwa - a w przygotowaniu t.3 Koniec) jest ostatnio jedną z ulubionych pozycji Potomka - ja nie umieściłabym jej na swojej liście....1000 ulubionych książek dla dzieci na żadnej pozycji;)


* idea bycia początkowo wrednym dla istot słabszych, a następnie, za sprawą trafienia do ich środowiska naturalnego - zmiana postępowania o 180 stopni -  skojarzyła mi się z filmem "Po rozum do mrówek" - ten film (w odróżnieniu od książek dziejących się w świecie Minecrafta) zdecydowanie polecam.

Minecraft Inwazja. Powieść przygodowa inspirowana grą Minecraft. Mark Cheverton. Wydawnictwo Wilga 2014

niedziela, 8 lutego 2015

Przeżyj przygodę, któej nie przeżył nikt, czyli "Tappi. O tym jak na Szepczący Las padł czar"








Tym razem w całości oddaję głos Potomkowi – Tappi to jeden z jego ulubionych bohaterów literackich, przeczytał wszystkie wcześniejsze tomy ego przygód i myślę, że wie chłopak co mówi :) :
„W Szepczącym Lesie zapanował smutek, bo Zła wiedźma zrobiła zły czar i wszyscy mieszkańcy zrobili się ponurzy, smutni i niemili i trzeba było z Wiedźmą porozmawiać żeby zdjęła czar. Można wybierać różne drogi i mieć różne przygody i można sobie wybierać które się chce i układać swoją przygodę. Różne zwierzaki proponuję przejście na różne strony (nie tylko zwierzaki ale czasem tak) i wybiera się np. jeżeli chcesz, żeby Tappi przegonił skrzata to idź na stronę jakąś tam, a jeżeli chcesz, żeby z nim porozmawiał to idź na jakąś tam inną. I tak do końca. I można sobie wrócić jak nam się nie spodoba, albo czytać kilka razy i mieć zawsze inna książkę.
Książkę bardzo bym polecił jak się lubi przygody. Czasem Tappi grozi, ale jest dyplomatyczny  (?!)”

Tappi. O tym jak na Szepczący Las padł czar. Marcin Mortka. Wydawnictwo Zielona Sowa. 2015
Inne:
Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu. Marcin Mortka. Wydawnictwo Zielona Sowa. 2012
Podróże Tappiego  po Szumiących Morzach. Marcin Mortka. Wydawnictwo Zielona Sowa. 2013
Wędrówki Tappiego po Mruczących Wzgórzach. Marcin Mortka. Wydawnictwo Zielona Sowa. 2014