sobota, 21 lutego 2015

Jak oswoić nową okolicę - czyli Czego Potomek nie przeczyta - przeczyta matka.



Zapytany o opinię na temat książki (widziałam – miał w ręce – przeglądał, nawet spędził z nią dłuższą chwilę) Potomek prychnął, że „on książek dla bab nie czyta” – normalnie pochyliłabym się nad zagadnieniem i wytłumaczyła mu co sądzę na temat takiego generalizowania (uszami mu już to wychodzi, bo będąc typowym 8-latkiem wiele rzeczy dzieli na „babskie” i „dla mnie”, a ja zapędzam się często w tyrady na temat bezzasadności takich podziałów) – ale tym razem zbytnio już byłam pochłonięta czytaniem rzeczonej książki. 

Zosia z ulicy Kociej (bo o ten tytuł sprawa się rozchodzi) to bardzo zabawa książka, opisująca perypetie 9-letniej Zosi, jej 3-letniej siostry oraz bliższej i dalszej rodziny. Historia rozpoczyna się wyprowadzką Zosi  z Warszawy do podwarszawskich Łomianek (do czego wybitnie przyczyniła się pewna kupa   - o jedną psia kupę za daleko i każdy by nie wytrzymał;). Już na pierwszych stronach trup (mysi) ściele się gęsto – a dalej jest tylko lepiej;)
Nowe miejsce zamieszkania – jakże różne od centrum dużego miasta – trzeba sobie oswoić i się z nim zaprzyjaźnić. Dużą pomocą okazuje się ciocia dziewczynki, okoliczne koty, pająki i…….no to trzeba po prostu przeczytać. 


Zabawnie opisane perypetie Zosi i jej zwariowanej rodzinki kontynuowane są w tomach Zosia z ulicy Kociej na zimę, na tropie, na wakacje, na wiosnę, na wakacje (więc na każdą porę roku i niemal każdą okazję) – można w nich znaleźć zabawę, przygodę, przyjaźń, zwierzęta i mnóstwo, mnóstwo ciepła i miłości.
Polecam poczytać dzieciom lub podsunąć do samodzielnego czytania (a także poczytać samemu – bardzo odstresowująca lektura


Ps. Kilka dni po napisaniu szkicu posta jestem po przeczytaniu wszystkich części "Zosi..." i wcale nie wstyd mi się przyznać, że z niecierpliwością czekam na kolejny tom, który podobno niebawem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz